Czy wszyscy w Atenach udają Greka? Co zobaczyć w Atenach? Czy są tam atrakcje nienawiązujące do Starożytności? Czy Ateny czasy świetności mają już za sobą? Czy to prawda, że w Atenach jest brudno i niebezpiecznie? W tym Przewodniku Niepoprawnym po Atenach poznasz odpowiedzi na te pytania i dowiesz się JAK zwiedzać Ateny, żeby wyciągnąć z nich jak najwięcej i uniknąć nieprzyjemnych sytuacji, których mi się uniknąć nie udało.
Inne wpisy z serii Przewodników Niepoprawnych znajdziesz tutaj.
Czy Ateny są brudne i brzydkie? Ateny starożytne vs. Ateny współczesne
Jakie są Ateny? Niełatwo jest mi ubrać w słowa wszystkie wrażenia i emocje jakich doświadczyłam w tym ogromnym, tętniącym życiem, mocno kontrastowym mieście. Jechałam do Aten wiedząc czego się spodziewać, a i tak stan faktyczny mnie zaskoczył. Lekki chaos, życie uliczne, klimat podobny do bałkańskich stolic znacznie bardziej niż, na przykład, do poukładanej Austrii to według mnie plusy tego miasta. Z drugiej strony, kryzys ekonomiczny zostawia piętno, które trudno ukryć, a w Atenach jego skutki krzyczą kiedy tylko odwrócisz wzrok od błyszczących murów starożytnych zabytków i muzeów. Co zobaczysz w Atenach?
Ateny to bezdomni zakopani w barłogach wzdłuż głównych arterii miasta, budynki w stanie skrajnego rozpadu sąsiadujące z insta-fotogenicznymi tawernami, spieszący się ludzie w marynarkach wymijający starszych ludzi powoli drepczących z siatką skromnych zakupów, hipsterskie kawiarenki rzut beretem od ulic przepełnionych imigrantami okupującymi krawężniki. Według mnie, niemożliwym (niestosownym?) jest zwiedzać Ateny wyłącznie według starożytnych zabytków jednocześnie ignorując całą resztę. Ateny to obraz, który bezkompromisowo pokazuje potęgę człowieka i jego upadek. Jest to dla mnie zarazem fascynujące i przerażające, że w kolebce cywilizacji i kultury europejskiej, w wielomilionowej stolicy będącej częścią Unii Europejskiej można zobaczyć takie obrazki, a problemy od lat pozostają nierozwiązane. Na 9 z 10 podróży metrem natknęłyśmy się na osoby sprzedające długopisy lub żebrzące. Prośby o wsparcie nie były natrętne. Chodząc uliczkami sąsiadującymi z Akropolem, musiałyśmy uważać aby przypadkiem nie zdeptać wystającej spod stery koców ręki człowieka, który nawet śpiąc, prosi o pomoc. Z jednej strony trudno nie zachwycić się monumentalnymi zabytkami, światłem zachodzącego słońca, które delikatnie otula panoramę miasta, smakiem kawy, która wszędzie jest pyszna. Z drugiej strony, te momenty zachwytu bardzo szybko konfrontowane są z poczuciem skrajnej bezsilności, że Atenom nie da się pomóc. Nie jednostkowo.
Co zobaczyć w Atenach aby uczynić to ciekawym doświadczeniem i nie odczuć zawodu? Polecam się przygotować, poczytać, zobaczyć zdjęcia nie tylko Akropolu i Plaki. Jeśli do Aten jedzie ktoś, kto nie ma pojęcia jak teraz wygląda to miasto i liczy wyłącznie na miły relaks turystyczny i zwiedzanie, to może wrócić srogo zawiedziony. Ateny nie są łatwe i przyjemne.
Jak okradli mnie w Atenach i czy można było tego uniknąć
Podróżuję około 10 lat, ponad połowę tego czasu jeździłam SAMA, zapuszczałam się wszędzie gdzie mi się zachciało, zarówno na odosobnione szlaki w Górach Przeklętych jak i tętniące życiem popularne miasta. Nigdy nic mi się nie stało (pomijam przypał w Łodzi i jak zostałam zaatakowana i poturbowana w Gnieźnie), a ludzie których spotykałam w podróży zawsze życzyli mi dobrze. Dziwiłam się jak to możliwe, że ktoś został napadnięty, okradziony z pieniędzy lub obrabowany ze sprzętu fotograficznego. Teraz już wiem.
Zawsze zwracam uwagę na to, gdzie mam plecak. Zawsze pilnuję aparatu. Nigdy nie noszę większej gotówki w portfelu. Ten jeden raz, jadąc do portu w Pireusie, miałam ze sobą i większą gotówkę i sprzęt. I myśli zaprzątnięte tym, że chcę upolować jakieś mięsiste zdjęcia z metra.
Weszłyśmy z siostrą na stację Omonia nieświadome jej złej sławy. Kupiłyśmy bilety, weszłyśmy na peron, ja skoncentrowałam się na wyszukiwaniu ciekawych sytuacji do fotografowania. Nasz pociąg przyjechał, wsiadłyśmy do wagonu, ścisk był spory. Przynajmniej przy nas, przynajmniej przy wejściu. Do portu w Pireusie jedzie się około 20 minut. W świetnych humorach wysiadłyśmy na stacji końcowej i skierowałyśmy swe kroki do portu. Chciałam zmienić obiektyw na szerszy, zatrzymałyśmy się więc, zdjęłam plecak i od razu uderzyło mnie to, że był otwarty. Są różni ludzie, tacy co ciągle zapominają gdzie zostawili telefon lub klucze, tacy, którym zdarza się nie domknąć plecaka lub zostawić żelazko przypięte do gniazdka. Mi się takie rzeczy po prostu nie zdarzają. Nidy. Widok otwartego plecaka od razu przyspieszył mi puls. Wyjęłam wszystko co miałam w plecaku, portfela nie było.
Nie umiem lepiej opisać tego niewygodnego uczucia ja porównując je do opadających na dno brzucha zimne kamienie. Zrobiło mi się słabo z bezsilności. Wróciłyśmy na stację metra, poszukałyśmy ochrony. Pani policjant bezradnie rozłożyła ręce kiedy zapytałam o możliwość sprawdzenia monitoringu. „You can’t see anything anyway, quality is bad.” I odesłali nas na „prawdziwy” posterunek policji, około półtora kilometra od stacji. Poszłyśmy, ja niewiele z tej drogi pamiętam. Weronika, moja siostra, nawigowała, ja próbowałam omijać przechodniów jednocześnie wciskając nos w komórkę i blokując swoje karty bankowe i dowód osobisty.
Po 15 minutach szybkiego marszu stanęłyśmy przed posterunkiem policji. Z zewnątrz wyglądał jak otaczające go inne budynki. Ani dobrze, ani źle. Nic nie wskazywało na to, co zastałyśmy w środku – niewielki, raczej ciemny korytarz, wąską, starą, skrzypiącą windą, która zabrała nas na 4 piętro. A na piętrze kolejny korytarz i mnóstwo niewielkich pokoi urządzonych jak w „13 Posterunku”, starym serialu z Cezarym Pazurą. Lastryko, boazeria, przykurzone żaluzje, walające się wszędzie sprzęty, które raczej nie działają, krzesła od czapy, stoliki na chwiejnych nogach. Policjanci oglądający telewizję i atmosfera ogólnego wyjebania na wszystko. Zapytałam kogoś gdzie mam się udać aby zgłosić kradzież. Bardzo miły pan wskazał mi odpowiedni pokój. Czekałyśmy 30 minut tylko po to, aby wejść do jednego z biur, dostać świstek papieru do wypełnienia od policjanta, który wyglądał jak gimnazjalista i dowiedzieć się, że nie wiadomo kiedy ktoś się nami zainteresuje, ale nie wcześniej niż za kolejne pół godziny. Może godzinę.
Jestem W CHUJ niecierpliwa, a w tamtej sytuacji byłam podwójnie w chuj zniecierpliwiona.
Wzięłam świstek, wyszłam i nie wróciłam. Pojechałyśmy z siostrą z powrotem na Omonię, w nikłej nadziei, że może mój portfel leży gdzieś na ziemi lub w koszu na śmieci. Oczywiście nie leżał. Zaciskająca brzuch z nerwów świadomość, że naprawdę zostałam okradziona, nie mam przy sobie ani gotówki, ani kart, ani dokumentów (żadnych!) powoli zaczęła na mnie spływać z całą mocą. W najbardziej stresujących sytuacjach staram się zachować zimną krew i zamiast panikować, skupić się na szukaniu rozwiązania. Myślę, że tutaj mi się to udało, ale nie udało mi się opanować nieprzyjemnych emocji związanych z tą kradzieżą i praktycznie większość dnia trawiłam to w sobie i ciężko mi było cieszyć się poznawaniem nowego miasta.
To jest dla mnie bardzo dziwne doświadczenie. Nie zrobiłam nic złego, a czułam się jak ostatni złamas. Jak ktoś totalnie nieogarnięty, kto „prosił się” o to zdarzenie. Dopiero po czasie uświadomiłam sobie jak szkodliwe dla mnie samej było to myślenie. To złodziej jest chujem i jakakolwiek nie była jego (lub może jej?) sytuacja, sięganie bez pytania po cudzą własność jest zagraniem poniżej pasa. Mam też świadomość, że prawdopodobnie nie zostałam okradziona przez kogoś turbo biednego, kto został do tego czynu zmuszony przez życie, a przez profesjonalistę, który po prostu się z tego utrzymuje, bo tak mu łatwiej i wygodniej niż iść do pracy.
Jakie wnioski z tej historii dla Ciebie?
Będąc w ateńskim metrze trzymaj plecak ZAWSZE z przodu i naprawdę go pilnuj. Dopiero po kradzieży zaczęłam zauważać liczne komunikaty i ostrzeżenia przed kieszonkowcami, a także to, że niemal KAŻDY trzyma torbę z przodu. Nie powtarzaj mojego błędu i nie noś ze sobą gotówki i wszystkich dokumentów. Zaryzykowałabym nawet poradę, żeby nie nosić żadnych dokumentów, a jedynie kserokopię dowodu. Tym co mnie uratowało był fakt, że telefonu mi nie skradziono, a mam wirtualną kartę REVOLUT i mogę nią płacić mając tylko telefon. Następnym razem w podróży będę nosić ze sobą wyłącznie telefon z Revolutem, a całą resztę (prawo jazdy, dowód, karty, gotówkę większą) zostawię w mieszkaniu lub hotelu. Tym razem miałam też szczęście, że oprócz dowodu zabrałam ze sobą także paszport, który bezpiecznie czekał w mieszkaniu. Inaczej mogłabym mieć problemy na lotnisku. Była też ze mną siostra, która mogła pokryć nasze koszty do czasu powrotu do Polski. Gdybym była sama, byłoby o wiele trudniej.
Czy można było tego uniknąć? Gdybym nie miała tak dużego zaufania do ludzi i pilnowała plecaka – tak. Albo i nie. Po opublikowaniu tej informacji na IG Stories dostałam wysyp wiadomości o napaściach i kradzieżach od obserwujących i wygląda na to, że ludzie którzy się tym trudnią, doskonale wiedzą co i jak zrobić, nawet jeśli uważasz na swoje rzeczy.
Najgorsze w tym doświadczeniu było to, że przez kilka godzin czułam się jak idiotka. Oraz że przez resztę pobytu w Atenach reagowałam podejrzliwością wobec każdego. Nie chcę być taką osobą, ale sparzyłam się na tyle, że musi minąć trochę czasu zanim zagadanie w metrze będzie zagadaniem w metrze, a nie badaniem, czy jestem dobrym obiektem do okradzenia.
Atrakcje Aten – czy warto jechać do portu w Pireusie?
Co zobaczyć w Atenach oprócz znanych zabytków? Pireus to miasto należące do aglomeracji ateńskiej, a port w Pireusie jest jednym z największym w Europie (rocznie przewija się tu 19 milionów podróżnych). Można stąd dopłynąć na niemal każdą grecką wyspę. W okolicy stacji metra i samego portu bardzo przypomina Ateny – jest tłoczno i gwarno. Wystarczy jednak odejść w jedną z licznych stromych, bocznych uliczek i można odnieść wrażenie, że spaceruje się miastem wymarłym. Była to miła odmiana dla chaosu i hałasu Aten, idealna na moje nadszarpnięte mocno nerwy. Port w Pireusie to nie marina. Nie zobaczysz tam jachtów i nie poczujesz luzackiej atmosfery charakterystycznej dla marin. Port w Pireusie to miejsce, gdzie przypływają ogromne wycieczkowce wielkości bloków mieszkalnych i statki towarowe. Szczerze mówiąc, urok w tym raczej nikły – przynajmniej dla mnie. Nawet jeśli nie zostałabym okradziona właśnie w drodze do portu w Pireusie, to niekoniecznie polecałabym to miejsce.
Co jednak warto w Pireusie zrobić, to wybrać się na greckie wypieki do kawiarnio-piekarnio-cukierni Bread Factory ( Akti Miaouli 25-27). Jeśli jesteś na ścisłej redukcji, to miejsce to będzie cię wodzić na pokuszenie i polecam temu kuszeniu ulec. Ciasta słodkie, wypieki na słono, generalnie wszystko jest tam nieziemsko smaczne. Grecy opanowali do perfekcji robienie ciasta francuskiego. Jest tłusto dość, tłuściej niż jestem do tego przyzwyczajona, ale smaki i konsystencja wypieków gra idealnie. Polecam bardzo.
Co na pewno zobaczysz w Atenach – kocia mafia
Bezpańskie koty i psy to w zasadzie żadna nowość. Szwendałam się w otoczeniu kotów w Bośni i Hercegowinie, w Gruzji (najgorzej – widziałam jak auto przejechało psa i nawet się nie zatrzymało), w Turcji. Jednak to w Atenach uderzyło mnie jak dobrze wyglądają bezpańskie zwierzęta. Powodów takiego stanu rzeczy nie trzeba nawet szukać – co kawałek na murach ogrodzeń i krawężnikach można zobaczyć subtelnie pozostawioną karmę. Kilka razy wdziałam kociary i kociarzy otoczonych wianuszkiem zwierząt podczas karmienia. Niby nic wielkiego, ale odczuwam dużą sympatię do osób, które pomagają zwierzętom, szczególnie kiedy wcale nie muszą tego robić.
Koty spotyka się wszędzie, ale największe kocie gangi zlokalizowane są na wzgórzach Akropolu, w wąskich uliczkach malowniczo-pastelowej Plaki, stromych ulicach Pireusa, turystycznych knajpach w centrum Aten. Nikt tych kotów nie przepędza.
Czy wszyscy w Atenach udają Greka?
Nie ukrywam, że zdarza mi się udawać Greka, szczególnie w sytuacjach kiedy ktoś rzuca aluzję odnośnie rabatów na sesje fotograficzne lub reportaże ślubne. Polecam takie podejście, więcej na ten temat przeczytasz tutaj. Wracając do tematu – powiedzenie „udawać Greka” wzięło się od Sokratesa. Był to wyjątkowo kumaty ziom, który zrozumienie natury ludzkości pogłębiał rozmowami z ludźmi, którym zadawał pytania. Ciągnął ich za język jednocześnie udając, że sam na owe pytania odpowiedzi nie zna. Tym sposobem nie tylko dowiadywał się co kieruje ludźmi, ale też pomagał im wyzbyć się uprzedzeń.
Czy współcześni Ateńczycy udają Greka kiedy mijają bezdomnych i panujący przynajmniej w niektórych dzielnicach rozpad? Czy policja udaje Greka bagatelizując dziejące się na porządku dziennym kradzieże? Czy straż miejska udaje Greka przymykając oczy na narkomanów dających sobie na ulicy w żyłę?
Najpiękniejsze atrakcje Aten – wzgórza i panoramy
Co zobaczyć w Atenach KONIECZNIE? Wzgórza! Co jak co, Ateny widoków wstydzić się nie muszą. Liczne wzgórza są bez wątpienia jedną z największych atrakcji turystycznych Aten. Jest mi trochę przykro, że nie miałyśmy czasu wejść na więcej wzgórz (przez przebrzydłego złodzieja), ale co zobaczyłam – moje.
Co zobaczyć w Atenach – widok ze wzgórza Likavitos (Lykabettus)
Polecam szczególnie na wschód lub zachód słońca. Szczerze mówiąc, zawsze mnie dziwi kiedy jest krótko do zachodu słońca, na niebie szaleją najpiękniejsze kolorki i światło, a ktoś właśnie schodzi ze wzgórza – omija go najlepsze. Nie rób tak.
Wzgórze Likavitos położone jest w Exarchii, dzielnicy znanej ze street artu (ale też nieestetycznych graffiti), knajpek, kawiarenek, antykwariatów i relatywnie wąskich uliczek. Na wzgórze Likavitos można wejść (tak też zrobiłyśmy) lub wjechać kolejką. Mimo, że z daleka wzgórze wygląda na ogromne i strome, to wdrapanie się na sam szczyt nie zajmuje dużo czasu, nie nazwałabym też tego jakimś wielkim wyczynem sportowym.
Na szycie znajduje się też kaplica św Jerzego, restauracja oraz maszt, przy którym następuje uroczyste wciągnięcie i ściągnięcie flagi Grecji.
Pro tip: widok z drogi na wzgórze (jak już jest asfalt) jest, według mnie, bardziej fotogeniczny niż z samego szczytu, gdzie w centralnym punkcie wystaje metalowy pręt i trzeba się dość nagimnastykować, aby nie uwzględnić go w kadrze. Niżej jest także o wiele mniej ludzi.
Punkty widokowe w Atenach – Aeropag
Prawdopodobnie zawędrujesz tam w drodze na Akropol lub z Akropolu. Jest to niewielka skała, skąd jest widok na Akropol, wzgórze Likavitos i resztę miasta. Fajne miejsce żeby posiedzieć, zjeść coś, pogadać ze znajomymi, chociaż trochę wieje.
Widok na Ateny z Akropolu
Widok na Aeropag z Akropolu jest, według mnie, lepszy niż widok z Aeropagu na Akropol. Akropol sam w sobie jest świetnym zabytkiem, monumentalnym i warto się tam wybrać. Warto również ze względu na szeroki widok na Ateny w każdą stronę. Ostatnie wejścia na Akropol są, o ile dobrze pamiętam, do 16.30, więc w lecie nie ma szans na zachód słońca w tym miejscu, niemniej jednak w ciągu dnia i gorszym świetle widoki są tak czy owak zadowalające.
Inne punkty widokowe w Atenach
Żal mi, że na nich nie byłam. Chciałyśmy z siostrą zaliczyć jeszcze wzgórze Lofos Strefi – praktycznie pod naszym Airbnb oraz Filopappou. Chciałyśmy to zrobić drugiego dnia, ale złodziej pokrzyżował nam plany.
Co zobaczyć w Atenach? Akropol polecam nawet w Przewodniku Niepoprawnym
Jeśli śledzisz mój blog od dłuższego czasu, to doskonale wiesz, że w Przewodnikach Niepoprawnych zazwyczaj polecam miejsca poza głównym szlakiem turystycznym. Nie mam jednak problemu aby opisać i polecić coś, co mnie autentycznie zachwyciło, nawet jeśli jest to największa atrakcja danego miejsca. Zachwycił mnie Akropol. Monumentalność, skala, rozplanowanie przestrzenne, umiejscowienie Akropolu są imponujące. Jakim cudem w tamtych czasach możliwym było postawienie takich obiektów, jeśli nawet w naszych czasach stanowiłoby to wyzwanie? Starożytni mieli naprawdę łebskie umysły i wiele bym dała żeby na chwilę móc się przenieść w czasie i zobaczyć jak wtedy wyglądało życie.
Z praktycznych informacji – uczniowie i studenci do 25 roku życia wchodzą za darmo, a dorośli poza sezonem (od 1 listopada do 31 marca) płacą 10 Euro, zamiast 20.
Niestety, zawsze jest tak, że znane miejsca przyciągają tłumy ludzi. W styczniu tłum był znacznie mniejszy niż w sezonie, niemniej jednak nie brakowało osób, które za nic miały barierki i tabliczki zabraniające dotykania budowli. Byłyśmy z siostrą świadkami jak jakaś kobieta wpakowała się na wąski murek nad przepaścią, oczywiście za barierką i dzielnie pozowała do zdjęć (zapewne na instagram). Kobieta miała szpilki. Zauważył to strażnik i ją zgwizdał. Nie za wiele to dało, gdyż kobieta musiała dokończyć sesję zdjęciową. Ta żenująca sytuacja zakończyła się tak, że strażnik musiał praktycznie wyciągnąć kobietę za ręce z tego murku i eskortować za barierki. Staram się zrozumieć motywację takiego zachowania (kobiety) ale nie umiem.
Co zobaczyć w Atenach jeśli nie zabytki?
Okej, to teraz mięso Przewodnika Niepoprawnego czyli co zobaczyć w Atenach poza głównymi atrakcjami, o których przeczytasz na innych blogach lub w Pascalu? Jest tych miejsc sporo i łączy je wspólny mianownik – albo są ładne albo klimatyczne i to co się w nich dzieje, można podpisać zbiorczym mianownikiem „życie”.
Exarchia – ateńska dzielnica street artu, anarchii i antykwariatów
Zabawnym zbiegiem okoliczności jest to, że chciałam tę dzielnicę zobaczyć, a moja siostra właśnie tam zarezerwowała nam nocleg (czego ja nie sprawdziłam i dowiedziałam się na miejscu). Kryterium doboru noclegu był piękny widok z tarasu (musiał być i widok i taras) oraz ogrzewanie centralne. Takim sposobem trafiłyśmy do apartamentu na dachu jednej z kamienic w Exarcheii i z tarasu widziałyśmy zarówno Akropol i wzgórze Likavitos.
Jeśli wybierasz się do Aten i chcesz spać w wygodnym, czystym miejscu z super widokiem i lokalizacją, to szczerze polecam. A jeśli założysz konto w AirBnB klikając w ten link, otrzymasz do 75 zł zniżki na pierwszą rezerwację.
Exarchia to specyficzne miejsce. Jedni powiedzą że brudno i brzydko, ja powiem, że jest co eksplorować i… jeść. Uliczki, zawsze jednokierunkowe, są zwykle gęsto wypełnione autami, w tym żółtymi taksówkami. Wąskimi chodnikami przemykają mieszkańcy – najczęściej młodzi ludzie z kubkiem parującej kawy w ręce i plecakiem niedbale przerzuconym przez ramię oraz starsi ludzie, najczęściej o lasce. Na ulicach natknąć się można równie prawdopodobnie na wywaloną na chodnik dorodną monsterę i hipsterski sklep z roślinami jak na wybebeszony kontener na śmieci i ruiny kamienicy. Exarchia ateńska jest też relatywnie mocno zalesiona – nie ma ulicy bez drzew i krzewów. I bez ziół, których aromatyczny zapach wodzi za nos szczególnie kiedy się ściemni.
Meandrując uliczkami płynnie przechodzi się od ulic, które wyglądają jak stara biblioteka, tyle tam antykwariatów, do placu Exarchia, gdzie na moment schowałam aparat. Niewielki skwer otoczony drzewami, a pośrodku niego mnóstwo mężczyzn palących różne substancje wokół wysokiego ogniska. Obraz mocno nierealistyczny zważywszy na to, że to Ateny, a nie beach party. Po uważniejszym przyjrzeniu się widać mnóstwo tabliczek i transparentów, których sens pozostał przede mną ukryty. Zrozumiały był tylko symbol anarchii.
Zwiedzanie centrum Aten – Plac Monastriaki
Nie ma opcji być w Atenach i ominąć plac Monastriaki. To jest ateńskie centrum wszystkiego – plac ulokowany pod Akropolem, skąd można eksplorować dowolny zakątek Aten. Okolica jest bardzo żwawa – gęsty ruch pieszych i aut, mnóstwo kawiarni, sklepów z rękodziełem i wejście na najbardziej znany i turystyczny pchli targ. Osobiście nie mam jakiegoś parcia na turystyczne targi, gdyż zwykle rzeczy sprzedawane tam są marnej jakości. Tutaj muszę jednak zrobić wyjątek i miejsce to polecić. Znalazyłśmy tam z siostrą stoisko z najbardziej czadowymi wyrobami skórzanymi jakie widziałam w życiu. Plecaki, torby – dobrej jakości i w relatywnie niskich cenach (50-60 Euro za skórzany plecak, come on). I sandałki. Skórzane jezuski czyli rodzaj obuwia, na punkcie którego mam bzika.
Przy placu Monastriaki w Atenach znajduje się też starożytna Agora i ruiny Biblioteki Hardiana.
Omonia – dzielnica Aten gdzie jest bardziej bałkańsko niż na Bałkanach
Co warto zobaczyć w Atenach? Omonię, napiszę przekornie. Ruch większy niż czarny piątek na otwarciu Lidla, targowiska z mięsem i rybami pełne wrzasków mających zachęcić Cię do zakupów (targ Varvakeios), stoiska z używanymi zegarkami, telefonami, butami, felgami, kapeluszami filcowymi. Tupot setek nóg o niezbyt czysty chodnik, nierówne lub wybrakowane krawężniki, skutery i samochody parkujące w najdziwniejszych miejscach, tawerny ze słabym wystrojem a prawdopodobnie dobrym jedzeniem, chaos. To jest Omonia, dzielnica jednocześnie najbardziej dziejąca się i fotogeniczna, a mam stamtąd najmniej zdjęć – nie czułam się tam komfortowo za aparatem. Może to moja głowa, może niekoniecznie. Przy Omonii jest też stacja metra, ta sama, na której mnie okradziono. Raczej ciężko ominąć to miejsce będąc w Atenach i raczej nie ma sensu go omijać – to część Aten nadająca temu miastu wyrazisty charakter. Idź tam, zobacz na własne oczy i zdecyduj, czy lubisz to miejsce czy nie.
Plaka – najbardziej fotogeniczna dzielnica Aten
Plaka to ogromnie fotogeniczne miejsce, coś co z pewnością warto zobaczyć w Atenach. Wąskie uliczki o pastelowych kolorach i wyślizganym bruku meandrują od jednej kolorowej kawiarenki do kolejnej. Z balkonów i okien zwisają kwiaty, jest czysto i estetycznie. Od czasu do czasu drogę przetnie gruby kot. Można tutaj kupić biżuterię i inne bibeloty. Rzekomo rękodzieło, ale nie wiem tego na pewno. Plaka to także najstarsza dzielnica Aten, sąsiadująca bezpośrednio z Akropolem. Polecam się tam wybrać w ramach ukojenia nerwów po spacerach na Omonii.
Jak przeżyć ruch uliczny w Atenach
Po podróży do Neapolu byłam pewna, że nic mnie nie zaskoczy i funkcjonowanie w nawet najbardziej szalonym ruchu ulicznym mam w małym paluszku. Myliłam się. Ateny są poziom wyżej (lub niżej, zależy od interpretacji).
Co ciekawe, ulice w Atenach najczęściej są jednokierunkowe i krzyżują się pod kątem idealnie prostym. Światła niby są, ale dekoracyjnie. Wchodzisz na jezdnię na zielonym, mija 5 sekund w trakcie których robisz 6 kroków i światło zmienia się na czerwone. Nikogo za bardzo nie interesuje, że jesteś właśnie w połowie 3-pasmowej jezdni. Pomarańczowego nie ma. Lokalni przechodzą na drugą stronę ulicy kiedy i gdzie chcą, my starałyśmy się celować w zielone i pasy, co często nie miało najmniejszego znaczenia dla kierowców. Zatrzymywali się oni (albo się nie zatrzymywali) w połowie pasów i ruszali jak tylko pojawiło się ich zielone. Nieważne, czy ktoś na tej jezdni jeszcze pozostał.
W Neapolu ruch uliczny jest płynny i wystarczy się z nim zsynchronizować, a wszystko będzie dobrze. Kierowcy używają klaksonów jak szaleni ale zawsze Cię wyminą, nawet jeśli jadą skuterem na którym rośnie piramida z 10 pizz. W Atenach spod kół samochodów najlepiej jest uciekać i nie liczyć na to, że ktoś się zatrzyma. Żeby oddać Atenom sprawiedliwość, miałyśmy dwie sytuacje, kiedy ktoś faktycznie nas przepuścił (i kilkadziesiąt, kiedy nie).
Ateny (a może cała Grecja?) to też problem z parkowaniem. Najdziwniejsze konfiguracje oglądałyśmy w Pireusie. Samochody stały zaparkowane normalnie na jezdni na dwóch pasach. Oprócz tego także na chodniku. Z 3 pasmowej drogi momentami robiła się ledwo dwupasmowa droga. W Atenach zaś mijałyśmy parkingi, na których auta stały ułożone w równe, wąskie rzędy. Jedynie rząd najbliżej ulicy mógł swobodnie wyjechać. Cały pobyt w Atenach głowiłyśmy się JAK działają te parkingi, skoro auta z drugiego, czwartego, piątego rzędu są kompletnie zablokowane. Jeśli wiesz, napisz mi. Umieram z ciekawości.
Co i gdzie jeść w Atenach?
Grecki klasyk, souvlaki, czyli mięso wieprzowe nadziane na długiego szaszłyka, podawane zwykle z greckim chlebkiem, warzywami, czasem z sosem tzatziki. Spróbowałyśmy to już pierwszego dnia w Atenach i mogę polecić mięsożercom. Całkiem smaczne były także owoce morza, a jadłyśmy je w typowo turystycznej tawernie niedaleko Akropolu – Mousecafe. Jedzeniem, które zawróciło mi w głowie najbardziej są greckie wypieki. Ciasto francuskie w Atenach to bez ściemy najlepsze jakie jadłam w życiu. Bułki z nadzieniem na słono (z boczkiem i sosem pomidorowym, z porem, z serem kozim) były po prostu wyborne. Ciasta i słodkości – także, a raczej nie jestem fanką tego typu słodyczy. Polecam wybrać się szczególnie do dwóch miejscówek – Bread Factory (jest zarówno w Pireusie jak i w Atenach) oraz do Bakery Stores. I nie żałuj sobie.
Co zobaczyć w Atenach – Little Cook – najdziwniejsza kawiarnia w jakiej byłam
Uwielbiam dobrą kawę. Albo inaczej – nie umiem rozpocząć dnia bez kawy. Ci co mnie znają osobiście wiedzą dobrze, że są dwie Kingi. Przed kawą i po kawie, gdzie ta po kawie jest serdecznym, pomocnym, kreatywnym człowiekiem. Ta przed kawą – nie będę się na ten temat rozwodzić, ale lepiej wtedy do mnie nic nie mówić. W każdym razie kawa w Grecji jest dobra. Testowałam w kilku różnych miejscach i w żadnym się nie zawiodłam. To jest fenomen, że mam dosłownie dwa miejsca z dobrą kawą w Poznaniu. Pojadę do Aten czy Neapolu i nagle dobra kawa jest wszędzie, jest czymś normalnym. Polsko, co z Tobą?
Wracając do tematu – kawiarnia Little Kook jest niewątpliwie atrakcją Aten. Jest to miejsce, gdzie architekt wnętrz nie musiał trzymać wyobraźni na wodzy, nie musiał też liczyć się z budżetem. Wszystko, co może się świecić, się świeci. W Little Kook są postaci i motywy z wielu baśni i bajek. Wąsaty i brzuchaty św. Mikołaj to wierzchołek góry lodowej. Znajdziesz tam też Mary Poppins, Harrego Pottera, Alicje z Krainy Czarów, stajenkę Jezusa i mnóstwo innych wymyślnych dodatków. Całość wystroju idealnie dopełnia tajemnicza muzyka. Picie kawy w tym miejscu jest naprawdę wyjątkowym doświadczeniem nawet jeśli na co dzień lubujesz się w minimalizmie i białych lub betonowych ścianach.
Ateny – informacje praktyczne
Jak dojechać z lotniska do centrum Aten
Rzekomo z lotniska do centrum Aten jeździ jakiś autobus, ale my wybrałyśmy metro. Linią niebieską z przystanku naprzeciwko hali przylotów dojechałyśmy do ścisłego centrum Aten – na plac Syntagma. Stamtąd dojechać można praktycznie wszędzie. Metro z lotniska jedzie około godzinę i kosztuje 10 E.
Czy w Atenach jest metro?
W Atenach są trzy linie metra, a głównymi stacjami przesiadkowymi są Syntagma, Omonia, Monastriaki. Bilety bez problemu kupisz na stacji w licznych biletomatach. Nauczona doświadczeniem mogę poradzić jedno – plecak na brzuch i oczy dookoła głowy, szczególnie na Omonii.
Pogoda w Atenach w styczniu
Według mnie, pogoda w styczniu jest idealna do zwiedzania Aten. Przez cały nasz pobyt w Atenach świeciło słońce, a temperatura oscylowała między 12-15 stopni. W ciągu dnia było to na tyle przyjemne, że chodziłyśmy bez kurtek. Po zmroku kurtki się przydały, niemniej jednak był to zupełnie inny rodzaj zimna niż ten, który jest w Polsce. Jedzenie śniadania na tarasie w koszulce na ramiączkach jest dla mnie jednym z najprzyjemniejszych doświadczeń tego wyjazdu.
Gdzie nocować w Atenach
Opcji jest mnóstwo, a ja mogę szczerze polecić nasze AirBnb. Rzut beretem od wzgórza Likavitos, w dzielnicy oferującej mnóstwo kawiarni, piekarni, marketów, restauracyjek i antykwariatów. W Exarchii czułyśmy się bezpiecznie, czego nie mogę do końca powiedzieć o Omonii. Dojazd do mieszkania z lotniska jest prościutki – do tego co opisałam wyżej dodajesz przystanek czerwoną linią, wysiadasz na Panepistiomio, idziesz 1 kilometr i jesteś. Jeśli nie masz konta na AirBnb, to możesz zgarnąć zniżkę do 75 zł na swoją pierwszą rezerwację jeśli założysz konto korzystając z mojego linka. Nic nie tracisz, a ja dostanę zniżkę na moje kolejne rezerwacje. Tutaj znajdziesz link do naszego apartamentu.
Czy warto jechać do Aten? Podsumowanie
Jest to najtrudniejszy fragment wpisu, ale jeśli czytałaś uważnie, to pewnie wiesz co zaraz nastąpi. Czy warto jechać do Aten? Tak. Co zobaczyć w Atenach oprócz zabytków? Życie, wersję naturalistyczną. Jestem daleka od „żerowania” na cudzym nieszczęściu i myślę, że tym wpisem nie szkodzę Atenom. Nie mogłabym jednak lukrować rzeczywistości i powiedzieć Ci o samych pięknych i miłych sytuacjach. Ateny są trudne, szczególnie jeśli masz wrażliwość w sobie i widok bezdomnych, narkomanów, rozpadających się budynków nie jest Ci obojętny. Mi nie jest, mimo że na ten moment nie mam lepszego pomysłu jak pomóc Atenom i czy w ogóle się da, oprócz rzetelnego opisania swoich własnych doświadczeń i spostrzeżeń. Ja byłam w miarę przygotowana na Ateny. Mam też doświadczenie w podróżowaniu po podobnych miejscach (choć nieco mniej hardkorowych) i zawsze w podróży szukam tematów i miejsc, które w jakiś sposób mnie wzbogacą – dowiem się czegoś o świecie lub o sobie. Ateny są miejscem, które zafundowało mi dużo skrajnych emocji i tematów do przemyśleń, dlatego uważam ten wyjazd za wartościowy. Dla kogoś, kto ma w głowie wyidealizowany obraz Grecji, Ateny mogą być nieprzyjemnym rozczarowaniem. Czy wrócę? Nie wiem, nie skreślam jednak tego miejsca i czuję, że jest tam dużo do odkrycia.