Pierwsza część tego wpisu jest tu. Lepiej czytać od początku, robi się atmosfera. :-b
Fakty są takie: chciałyśmy biwakować, ale lało jak z cebra i nie miałyśmy gdzie spać. Obdzwoniłyśmy wszystkie hostele, ale bez skutku. Powiedziano nam, że w hostelu w którym akurat stałyśmy, też nie było wolnych miejsc, ale w akcie desperacji poszłyśmy zapytać osobiście z zamiarem spania na podłodze w kuchni, jeżeli zajdzie taka potrzeba.
Po trwającej wieki chwili, pan z recepcji uśmiechnął się szeroko i powiedział „Yes, we do have vacancies!”. Mimo, że zbyt jowialne zachowanie nie przystoi w Anglii, odtańczyłyśmy z Asią taniec radości, bo to znaczyło, że będziemy mieć całkiem wygodny dach nad głową, ciepły prysznic i kameralny pokój z gniazdkami elektronicznymi. I nie będzie nam padać na głowy.
Zostawiłyśmy plecaki w pokoju i w super nastrojach, wyruszyłyśmy zobaczyć okolicę. Cóż tu pisać, Keswick to żywe, bardzo angielskie miasteczko usytuowane przy nieziemsko malowniczym jeziorze Derwentwater.
Chciałyśmy jak najszybciej znaleźć się na łonie natury i po szybkiej rundce wokół miasteczka, poszłyśmy nad jezioro. I tu nas zatkało. Owce i gęsi pasące się na pastwiskach położonych między górami, gęste chmury burzowe kontrastujące z obłędnie zieloną trawą, malownicze ścieżki wokół jeziora, tak gęsto otulone drzewami, że czułam się jakbym nagle trafiła do Anglii za czasów Jane Austen. Do tego majestatyczne Derwentwater. To jezioro, otoczone górami, z małymi wysepkami, już nawet nie jest „piękne”. Ono jest przerażająco piękne. Każde spojrzenie na krajobraz był dla mnie jak uczta. Widoki były tak uzależniające, że nie bardzo miałam ochotę mrugać! W pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać, czy można wyczerpać limit ładnych widoczków, bo to przecież niemożliwe, żeby pochłaniać tyle piękna i nie pęknąć od ich nadmiaru. Wiecie co? Nawet ten deszcz już nam nie przeszkadzał. Byliście kiedyś w takim miejscu, gdzie jego piękno was po prostu poraziło? Gdzie to było? Możecie napisać w komentarzach.
Wiadomo, jak się chodzi i wdycha tyle rześkości, to się człowiek robi głodny i spragniony. Dlatego poszłyśmy do knajpy na obiad. Ja nie wiem co oni mają z tymi dywanami, ale dywany są nawet w pubach. Nierzadko wytarte, zakurzone, wydeptane, poplamione i tak bardzo angielskie! Usiadłyśmy sobie przy stoło-ławie naprzeciwko baru, dzięki czemu, jak się miało za chwilę okazać, miałyśmy kino za darmo.
Praktykant- barman, mający około 17-19 lat, odebrał od nas zamówienie, po czym myśląc, że nie słyszymy lub, co gorzej, nie rozumiemy (sic!), powiedział do koleżanki coś w stylu „they seem to be very confused!”. A zadałyśmy mu może dwa pytania odnośnie składu dań. Przyznaję, trochę sobie tym przerąbał i nie spuszczałyśmy go więcej z oka. Długo nie trzeba było czekać. 15 minut od zebrania zamówienia, barman układał szklanki nad barem. Musiał być wyjątkowo rozkojarzony lub zestresowany, bo nie zauważył, kiedy gruby kufel zachwiał się niebezpiecznie na skraju półki. Gdyby wtedy przestał układać szklanki, wszystko byłoby dobrze (dla niego!).
Barman dołożył kolejną szklankę i wtedy to się stało. Gruby kufel spadł z prawie dwóch metrów prosto pod nogi jednego z zamawiających jedzenie gości. Zrobiło się niemałe zamieszanie, barman spalił buraka, zaczął wszystkich gorączkowo przepraszać i uciekł szukać miotły. Towarzyszył mu serdeczny śmiech gości. Po kilkunastu sekundach wrócił i z rozbrajającą szczerością oznajmił, że nie wie gdzie jest miotła. (!!!) Tak – szkło cały czas leżało na podłodze. Sporo odłamków pod naszym stolikiem. Nie mogłyśmy się powstrzymać i do gości siedzących obok, którzy śmiali się z biedaka, powiedziałyśmy coś w stylu „He seems to be so confused!”. A niech ma za swoje! :-b
Przyszła barmanka i ogarnęła rozbite szkło, a barman wrócił do pracy, czyli układania kufli. Nie minęło 5 minut i kolejny zleciał z prawie dwóch metrów z tej samej półki. Co się stało? Przewiń do góry i przeczytaj raz jeszcze. Teraz to już śmiałyśmy się całkiem otwarcie, bo jak można być tak „confused” żeby zrzucać kufle od piwa w odstępie kilku minut? Jak kufel uderzył o podłogę, rozległy się gromkie brawa i wybuchł głośny, acz serdeczny śmiech. Zupełnie jak w samolotach, kiedy pilot wyląduje i Polacy klaszczą. Tak to bywa w angielskich knajpach.
Po jedzeniu jeszcze jeden spacerek, po spacerku hop na piwo. Nie lubię angielskich ales i nie tknęłabym ich w Polsce lub w każdym innym kraju, który nie jest Wielką Brytanią. W Anglii, w Krainie Jezior, w tradycyjnych, skąpo oświetlonych pubach, pokrytych, a jakże!, dywanami, piłam ale i myślałam, że to najlepszy trunek pod słońcem. Tak to jest, smak smakiem, ale na całe doświadczenie składa się miejsce i towarzystwo. W tamtych okolicznościach, nie mogło być lepiej, a ale smakował mi bardziej niż Fortuna Czarne w moim ulubionym poznańskim „Za Kulisami”.
Ciekawostki:
Keswick to oficjalnie miasto przyjazne psom. Sami zobaczcie na zdjęciach. Miasto słynie z tego, że do KAŻDEGO pubu, knajpy, sklepu można wejść z czworonogiem.
Przy jeziorze jest teatr „Theatre by the Lake”, gdzie co wieczór grają różne sztuki, od Szekspira po współczesne. Chciałyśmy iść z Asią, ale niestety, wszystkie bilety były już wykupione.
Informacje praktyczne:
Gdzie spać w Keswick?
YHA: Station Street, Keswick, Cumbria CA12 5LH, miejsce w dormitorium (maksymalnie 6 osób, tylko damskie lub tylko męskie) od 10 GBP, mają suszarnię, pralnię, super balkony widokowe, dużo łazienek, pokój-bibliotekę, pokój z bilardem i TV – możemy polecić z czystym sumieniem.
Gdzie jeść i pić w Keswick?
Dog & Gun – najfajniejszy pub w mieście! Zawsze gwarny i pełen życia. Spędziłyśmy tam dobre dwie godziny gawędząc z przemiłym małżeństwem starszych Szkotów. Tak, musiałyśmy się trochę wysilać żeby wszystko zrozumieć, ale było warto. :-D
Jarmarki
Co środę w Keswick odbywa się jarmark, na którym można kupić m.in. tradycyjne produkty z wełny owczej.
Centrum informacji turystycznej znajduje się w dawnym ratuszu (the Moot Hall) – nie sposób do niego nie trafić, bo stoi centralnie na środku głównego deptaku.
Acha! Byłabym zapomniała. Czytaliście bajki Beatrix Potter? Jeżeli tak, to w Keswick jest miejsce, które was może zainteresować. :-D