Wchodzisz niepewnym krokiem i na starcie uderza w ciebie fala energetycznej muzyki. Spoglądasz w prawo, widzisz ludzi w dziwnych pozach z jeszcze dziwniejszymi twarzami. Czerwone, spocone, wzrok utkwiony gdzieś nad twoją głową, nawet żyłki na czole widać! Oprócz dudnienia muzy, dochodzi do ciebie dziwny dźwięk, miarowy, jakieś „tsaaaa”, a zaraz potem łomot żelastwa spadającego na podest. Patrzysz w lewo, a tam plakat atakujący opalonym, skąpanym oliwką, jędrnym ciałem. Patrzysz na wprost, a tam recepcjonista, człowiek bez szyi, z ramionami większymi niż twoje nogi patrzy na ciebie tak, że myślisz że zaraz cie zje. Chcesz uciekać, ale drzwi windy właśnie się zatrzasnęły.
Taką masz wizję pierwszego razu na siłowni? To koniecznie przeczytaj ten tekst.
Pierwszy raz na siłowni – jak jest naprawdę?
Pierwsze wyjście na siłownię jest często onieśmielającym i stresującym wydarzeniem. Nie znasz klubu, nie wiesz jak używać maszyn ani co ćwiczyć, nie znasz ludzi. Moje pierwsze doświadczenia były średnio udane. Zazwyczaj korzystałam tylko z orbitreków i po kilkudziesięciu minutach, kompletnie znudzona, kończyłam trening. A rezultatów nie było widać ani w wyglądzie, ani na wadze. Nic dziwnego – robiłam mnóstwo nieekonomicznych rzeczy, nie miałam zielonego pojęcia o fundamentach kształtowania sylwetki i budowania siły.
Co gorsza, wydawało mi się, że absolutnie każdy tylko czyha, aż zrobię coś głupiego żeby mi to wytknąć i wyśmiać. Dobrze, że ten etap mam od kilku lat za sobą i w tym wpisie podam Ci na tacy kilka praktycznych wskazówek jak zacząć ćwiczyć na siłowni i uniknąć moich błędów.
Disclaimer: posługuję się słowem „karki” w odniesieniu do stereotypowych kulturystów, którzy najczęściej budzą grozę w osobach niezwiązanych z siłownią. Nie chciałabym jednak, abyś pomyślała, że oceniam ziomków po ich muskulaturze i odnoszę się do nich ironicznie. Doświadczenie pokazało mi, że pozory są mylące, a „karki” często są pomocnymi, ogarniętymi, wygadanymi ziomkami, którzy swoją wiedzą o zdrowiu, anatomii i żywieniu biją na głowę typowego, niećwiczącego Polaka. Są też oczywiście mężczyźni, którzy straszą zarówno wyglądem jak i brakiem intelektu, ale spotkasz ich w wielu miejscach także poza siłownią.
Wybór siłowni
Lokalizacja, estetyka, atmosfera to czynniki, które albo pomogą ci wytworzyć nawyk systematycznego chodzenia na treningi albo go pogrzebią. Nie lubię sobie utrudniać, dlatego moja siłownia jest blisko domu i miejsc, w których tak czy owak bywam. Polecam przyjąć podobną strategię. Wizja przebijania się przez całe miasto w korkach potrafi skutecznie zniechęcić do wyjścia z domu, szczególnie kiedy dopiero zaczynamy i każde wyjście na siłownię jest wydarzeniem, do którego się mentalnie przygotowujemy.
Estetyka i przestrzeń też są ważne. Próbowałam kiedyś przekonać się do siłowni położonej w starej kamienicy. O ile kamienice są super do sesji zdjęciowych, to kompletnie nie pasował mi ten klimat do ćwiczeń. Ciasno, ciemno, brudno, duszno. Wiecznie zatłoczone łazienki, kolejki wszędzie. Szybko pożegnałam się z tamtym miejscem.
Moja aktualna siłownia pozwala na zachowanie komfortowego dystansu. Strefa funkcjonalna i wolnych ciężarów jest przestronna, nie muszę się o nikogo obijać. Przez przeszklone do ziemi ściany wpada mnóstwo dziennego światła. Z okien, między seriami, obserwuję ścisłe centrum. Taki klimat mi odpowiada, preferuję duże kluby. Sprawdź, co odpowiada tobie.
Atmosfera też jest kluczowa. Byłam kiedyś w małej, osiedlowej spelunce na Jeżycach. Na niewielu mocno wysłużonych maszynach siedziało stado karków. W powietrzu unosił się zapach kurzu zmieszanego z potem. Ani ćwiczyć, ani przejść, ani w ogóle nic, tylko uciekać. Byłam tam aż dwa razy: pierwszy i ostatni. W moim obecnym klubie ćwiczą wszyscy: dziadkowie, mamy z dziećmi, studenci, karki. Lubię to, lubię patrzeć jak każda z tych pozornie odmiennych osób ciśnie trening z porównywalnym zaangażowaniem.
Wiele siłowni oferuje pierwsze wejście za darmo i bardzo polecam skorzystać z tej opcji. Możesz wtedy sprawdzić czy odpowiada ci estetyka, czystość, atmosfera, dostępność, stan i liczba maszyn i dopiero wtedy wykupić karnet.
Ubranie
Zapytałam na Instagramie o obawy związane z chodzeniem na siłownię. Pojawiły się głosy, że szczególnie dziewczyny są zniechęcone tym, że inne dziewczyny ubierają się jak na wybieg. Ten argument zmusił mnie do pewnych przemyśleń.
Jeśli przywiązujesz wagę do jakości ubrań, które nosisz do pracy lub na spotkania towarzyskie, to w czym siłownia jest inna? Czemu tam miałyby obowiązywać inne zasady? Siłownia to miejsce, do którego idziesz oddać się jakiejś aktywności. Tak jak do pracy idziesz po to, aby tworzyć raporty, kampanie marketingowe, projekty, tak na siłownie idziesz po to, aby zrobić trening. W każdym z tych miejsc chcesz się czuć komfortowo i oczekujesz od swojej odzieży, że będzie przede wszystkim funkcjonalna.
Odzież funkcjonalna w przypadku siłowni to leginsy, które nie będą prześwitywać w przysiadach ani ograniczać twoich ruchów. To koszulka, zrobiona z szybkoschnących materiałów, na której nie będzie widać ciemnych plam potu. To stanik, który zapewni ci dobre wsparcie dla biustu nawet jak będziesz cisnąć interwały. To też ubrania, które przetrwają kilkaset ciężkich treningów i nie będziesz musiała szukać nowych po miesiącu chodzenia na siłownię. Odzież funkcjonalna to TAKŻE taka, w której będziesz się czuć pewna siebie.
Mnóstwo kobiet czerpie pewność siebie z tego, co ma na sobie. Pierwsze wyjścia na siłownię są onieśmielające i warto ubrać się w coś, w czym czujesz się swobodnie, w czym się sobie podobasz. Nie musisz na to wydawać milionów monet i od razu kupować odzieży zagranicznych, modnych marek. Na polskim podwórku też jest sporo fajnych opcji. Ja korzystam z tych leginsów i jestem z nich zadowolona. To nie jest polecenie wynikające ze współpracy. Na Aliexpress też coś fajnego znajdziesz.
Jeszcze jedno. Jeśli na siłowni zobaczysz dziewczynę, która ciśnie trening w staniku sportowym lub krótkich spodenkach, to proszę, nie zakładaj od razu że jest tępym pustakiem. Prawdopodobnie jest ogarnięta, ma cel i go konsekwentnie realizuje. Prawdopodobnie ma też głęboko gdzieś to, co ktoś o niej pomyśli. Stan świadomości, w którym perspektywa spotkania się ze spojrzeniami obcych osób nie decyduje za nas co ubrać, co zrobić, jak się zachować, jest kierunkiem, w którym warto iść.
Jak się zachować na siłowni?
Pierwsze razy zawsze są dziwne. Jest ekscytacja, energia, motywacja, ale w sumie nie wiadomo co, jak i gdzie. Pierwszy raz na siłowni prawdopodobnie też taki będzie. Gdybym miała ten pierwszy raz jeszcze przed sobą, skorzystałabym z oprowadzania po siłowni. Niemal każda siłownia oferuje taki krótki „tour”. Warto powiedzieć recepcjoniście, że jesteś pierwszy raz i skorzystać z tej darmowej dawki wiedzy. Na start jest to w zupełności wystarczające.
Dobrze jest też poszperać wcześniej w internecie, obejrzeć kilka filmów o treningach siłowych (listę kanałów na YT znajdziesz poniżej) i ułożyć w głowie ramowy plan. Nie mówię tutaj o rozpisaniu dokładnych serii, progresów i tak dalej (na to przyjdzie czas później) tylko o wybraniu pięciu, sześciu ćwiczeń, które chcesz danego dnia zrobić. Dzięki temu nie będziesz tracić czasu na skakanie między maszynami lub przeglądanie internetu. Na początku dobrze sprawdzą się treningi całego ciała. Przykładowe plany znajdziesz w internecie jak wpiszesz „trening FBW”, pod koniec wpisu zostawiam też link do świetnych źródeł wiedzy.
Czy naprawdę potrzebujesz trenera?
W poście o 10 zaskakujących zmianach wynikających z regularnych treningów siłowych opisałam pokrótce swoją historię. Jeśli jeszcze tego nie czytałaś, to zachęcam – ten wpis to czysta motywacja do ruszenia tyłka. Przez pierwszych kilka lat ćwiczyłam sama i relatywnie niedawno skorzystałam z wiedzy trenera personalnego. Przez pół roku treningów z trenerem zrobiłam większy progres niż przez te wszystkie lata sama. Szok, co? Taka Zosia Samosia jak ja, przyznaje, że jednak lepiej z trenerem.
Złożyło się na to kilka czynników. Przede wszystkim to, że w końcu ćwiczę według planu, który równomiernie rozwija każdą partię mięśniową, a nie tylko jedną (jak wcześniej). Chcesz mieć fajną pupę? OK, ale nie zrobisz jej jeśli równocześnie nie zadbasz o siłę w mięśniach brzucha, pleców czy ramion, bo ćwiczenia kształtujące pupę, angażują też inne partie mięśniowe. Jeśli te partie będą znacznie słabsze niż reszta, to w pewnym momencie przestaniesz robić postępy nawet w tej jednej, wybranej partii.
Trener zwrócił mi też uwagę na to, jak ważna jest porządna rozgrzewka i aktywacja mięśni zanim wejdzie się na ciężary. Ja ten aspekt wcześniej pomijałam i miałam znacznie gorsze rezultaty. Dla przykładu: w kwietniu 2018 brałam na hip thrust 60 kg, w maju 2019 – 80 kg. Ponad rok zajęło mi dołożenie 20 kg. W styczniu 2020 podniosłam 120 kg. W 7 miesięcy dodałam 40 kg, gdzie dokładnie ciężaru w tych wyższych przedziałach nie jest już tak łatwe, jak w niższych.
Co więcej, wcześniej robiłam hip thrusty na każdym treningu (czyli 4 razy w tygodniu), a teraz robię jeden, maksymalnie dwa razy w tygodniu. Progres zadział się dlatego, że w międzyczasie wzmocniłam brzuch, ręce, plecy, nauczyłam się aktywować i czuć poślad podczas ćwiczeń. Wcześniej często zamiast pośladków czułam mięśnie czworogłowe uda. Teraz czuję wyłącznie poślad i to tak, jakbym dosłownie siedziała pupą w rozpalonym ognisku – cudowne uczucie. Co ogromnie ciekawe, przestałam się też bać dokładać z treningu na trening. Aspekt psychiczny jest równie ważny co aspekt fizyczny i w tym dobry trener też może pomóc.
W internecie jest mnóstwo materiałów, gdzie znajdziesz informacje o poprawnej technice ćwiczeń. Nie działają one jednak tak skutecznie jak sytuacja, w której ktoś doświadczony angażuje sto procent swojej uwagi na twojej technice, twoich predyspozycjach i koryguje wszystko na bieżąco. Ja nie robiłam sobie krzywdy ćwicząc sama, a i tak znalazło się kilka rzeczy do poprawy. Nie raz widziałam też osoby, które niepoprawną techniką zmierzały prostą drogą ku przyszłym kontuzjom lub, w najlepszym razie, ćwiczyły zupełnie nieskutecznie. Nie tędy droga. Zamiast efektów i radości z ćwiczeń, można zafundować sobie kontuzje.
Czy wiedząc to, co teraz, poszukałabym trenera wcześniej? Zdecydowanie tak. Dużo wcześniej. Mojego trenera znajdziesz na Facebooku – szczerze polecam.
Co ćwiczyć aby mieć efekty?
Całe ciało! Nie osiągniesz proporcjonalnej sylwetki ćwicząc tylko jedną partię. Podobnie jak nie osiągniesz wysportowanej sylwetki chodząc tylko na zumbę lub orbitrek. Zumba i orbitrek co najwyżej pomogą Ci trochę schudnąć (chociaż i tak szybciej schudniesz łącząc trening siłowy z interwałami niż biegając na bieżni) i pozostawią Cię z mniejszym, aczkolwiek bynajmniej nie jędrnym ciałem. Wiele razy próbowałam przekonać niedowierzające koleżanki, że smukłe nogi czy okrągłą pupę robi się konkretnymi ciężarami, nie machając nogami w powietrzu. Niestety najczęściej bezskutecznie.
Najbardziej ekonomicznymi i skutecznymi ćwiczeniami są wielostawy. Nie bez powodu na siłowni tak często widać osoby robiące przysiady ze sztangą, martwe ciągi, różnego rodzaju wykroki, wyciskania żołnierskie. Wielostawy to ćwiczenia, które angażują kilka partii mięśniowych jednocześnie, przez co pozwalają nauczyć się poprawnych wzorców ruchowych i zaoszczędzić czas. Robiąc porządnie martwy ciąg, angażujesz jednocześnie pośladki, dwugłowe, mięśnie brzucha, grzbietu. Możesz też angażować czworogłowe, wszystko zależy od wariantu martwego ciągu, który wybierzesz.
Wielostawy się po prostu opłacają. Plus to zajebiście wygląda, jak już nauczysz się poprawnej techniki. Ja mam co prawda hopla na tym punkcie, ale w tym ruchu, w tej sile jaką trzeba w sobie zorganizować aby poprawnie zrobić przysiad czy martwy znajduję mnóstwo piękna. Ogromnie lubię patrzeć na ludzi poprawnie wykonujących ćwiczenia.
Co jeszcze jest ważne, pamiętaj, że jeśli jesteś kobietą i zaczniesz ćwiczyć siłowo, to bynajmniej nie zamienisz się nagle w mężczyznę. Aby do tego doszło, musiałabyś ogromnie dużo, długo, ciężko trenować i dodatkowo suplementować się różnymi nie do końca zdrowymi środkami. Ćwicząc górne partie z obciążeniem ryzykujesz co najwyżej wysmuklenie ramion i pięknie zarysowane plecy czy brzuch. Oraz to, że bez trudu będziesz wrzucać swoje bagaże na półkę w PKP.
Będą lepsze i gorsze dni, zapisuj je
Na siłowni, zupełnie jak w życiu, będą lepsze i gorsze dni. Wiem o tym, a i tak chwilowa niemoc zawsze mnie frustruje. Spektakularne spadki kondycji zaliczam krótko przed okresem. Spektakularne przyrosty siły przychodzą do mnie z dniem okresu. Kiedyś przejmowałam się tymi gorszymi dniami do tego stopnia, że słabszy trening potrafił mi zepsuć humor. Teraz zyskuję do tego dystans, między innymi dzięki trenerowi. Skoro ziom mówi, że to normalne, to zakładam, że tak jest.
Co też jest dla mnie pomocne, to że zapisuję sobie objętość treningową. Niestety nie jestem w tym systematyczna, planuję w tym aspekcie poprawę. Objętość treningowa to suma wszystkich kilogramów z wszystkich powtórzeń. Nawet mając gorszy dzień ale realizując założone cele, czarno na białym widać, że trening jednak nie był taki zły.
Taki dziennik treningowy pozwala też na bieżąco śledzić progres. Po kilku miesiącach wrócisz z rozrzewnieniem do pierwszych zapisów i zobaczysz, że te niemożliwe niegdyś kilogramy służą ci teraz jako seria rozgrzewkowa. Ja się autentycznie jaram, kiedy sobie uświadomię, że rozgrzewam się 60 kg na sztandze w hip thrustach, a kiedyś to był mój maks.
Sprzątaj po sobie
Krótko: jeśli masz siłę podnieść kettla czy sztangę i nią ćwiczyć, to masz też siłę, aby ją odnieść na swoje miejsce. Strasznie denerwuje mnie burdel na siłowni, a najbardziej kiedy talerze od sztang walają się po całym piętrze lub sztangi napakowane są niesamowitymi obciążeniami, bo jakiś bohater podniósł 200 kilo ale już nie miał siły odnieść talerzy na stojaki.
Na siłowniach są także jednorazowe ręczniki i płyny do dezynfekcji. Po skończonych ćwiczeniach umyj nimi maszynę – bez względu na to, czy właśnie spędziłaś godzinę na bieżni i spoconymi dłońmi dotykałaś wyświetlacza czy siedziałaś na maszynie do odwodzenia i zostawiłaś na niej swój pot.
Odpoczynek, sen, jedzenie
Moje policzki pokrywają się rumieńcem wstydu kiedy przypomnę sobie, że na studiach wygłaszałam tę okropną bzdurę, że wyśpię się po śmierci, że sen jest dla słabych. Otóż sen jest po to, abyś nie była słaba. Sen ma wpływ na poziom stresu i jak sobie z nim radzisz, na hormony, nawet na twój APETYT.
W poprzednim wpisie z katalogu „siłownia” pisałam więcej na ten temat. Teraz dodam tylko, że sen jest kluczowy w osiąganiu efektów na siłowni. Niewyspana nie zrobisz treningu życia, nie zbudujesz mięśni, nie pomożesz swojej odporności, nie będziesz dobrze kontaktować.
Podobnie z jedzeniem. Zaliczyłam już etap kiedy wskutek niekompetencji trenera on-line miałam dietę 1400 kcal przy treningach siłowych cztery razy w tygodniu. Oczywiście schudłam wtedy. Było mnie mniej, ale wyglądałam gorzej. Nie widziałam zarysu mięśni ani na plecach, ani na barkach, ani w ogóle nigdzie. Byłam chudsza ale byłam też słabsza i bynajmniej nie wysportowana.
Jedzenie jest ogromnie ważne. Niby o tym wiedziałam, ale dopiero konkretna dieta, różnorodna i smaczna – ułożona przez mojego aktualnego trenera mi to namacalnie uświadomiła. Jem znacznie więcej niż wtedy, a mam znacznie lepsze rezultaty. Pierwszy raz od kilku lat na wadze zobaczyłam piątkę z przodu. Podsumowując, nawet jeśli chcesz schudnąć, to musisz jeść tyle, aby Twój organizm nie bał się spalać nadwyżek. Ciężko określić to ogólnikowo, ale jeśli widzisz dietę 1400 kcal, 1500 kcal przy kilku treningach, to jest to moment na zapalenie ostrzegawczej żarówki.
Oprócz snu i jedzenia warto też pamiętać o czymś jeszcze. Tutaj też czuję, jakbym kopiowała to, co powiedział mi trener: trening, jedzenie, regeneracja i systematyczność i efekty będą. Takie proste, takie prawdziwe, a czasami takie trudne do wdrożenia. Nie cuda na kiju i magiczne tabletki. Trening, jedzenie, regeneracja i systematyczność.
Jeśli przez większość życia nie ćwiczyłaś, to nie oczekuj, że po dwóch tygodniach na siłce zobaczysz nowe ciało. Ale po trzech miesiącach sumiennie przepracowanych treningów – już tak. Daję mój sprzęt fotograficzny w zastaw i przyjmuję zakłady. Jak skończy się epidemia i otworzą siłownię, zrób sobie zdjęcie przed, przepracuj 3 miesiące na siłowni (ale bez pierdolenia tylko naprawdę z zaangażowaniem) i po trzech miesiącach zrób zdjęcie po. Jeśli połączysz trening z jedzeniem i snem, to nie ma opcji żebyś nie widziała efektów.
Game-changer na siłowni – jeśli z całego wpisu masz przeczytać jeden akapit, to przeczytaj ten
A raczej dwa game-changery. Kiedy zaczynasz chodzić na siłownię to wydaje Ci się, że każdy na ciebie patrzy i cię ocenia. Myślisz, że te wszystkie wysportowane osoby na pewno cię po cichu krytykują, pogardzają tobą bo jesteś dopiero na początku drogi i nie masz idealnej sylwetki. Takie myślenie to błąd.
Po pierwsze, ludzie idą na siłownię aby zrobić swój trening. Mogę zaręczyć, że większość ludzi, których podejrzewasz o gapienie się na ciebie ma w głowie raczej skończenie własnego treningu niż marnowanie czasu na podglądactwo. Kiedy ja ćwiczę, jestem tak skoncentrowana, że mógłby przede mną paradować słoń w różowym stroju kąpielowym i bym go nie zauważyła. Większość ludzi na siłowni ma dokładnie tak samo. Są zbyt skupieni na swoim treningu żeby tracić czas na obserwowanie ciebie. Trochę brutalne, jednak prawdziwe. Każdy najwięcej myśli o sobie – nie tylko w kontekście treningów na siłce. Gwarantuję ci także, że kiedy już staniesz się stałym bywalcem siłowni i wkręcisz się w treningi, też tak będziesz mieć. Przestaniesz zauważać ludzi dookoła, bo będziesz cisnąć własne aktywności.
Po drugie, z mojego doświadczenia wynika, że ludzie uprawiający regularnie sport są ogromnie zmotywowani i mają wokół siebie dobrą aurę. Są też pomocni. Ani raz nie miałam sytuacji, kiedy pytanie o maszynę czy cokolwiek innego miałoby jakiś nieprzyjemny obrób. Wręcz przeciwnie – kilka razy odbyłam bardzo fajne rozmowy. Do tej pory pamiętam jedną z dziewczyn, z którą obgadałyśmy wszystkie za i przeciw używania gum przy hip thrustach. Zaczepiła mnie widząc, że ładuję 100 kg na sztangę i dodatkowo gumy. Co więcej – obejrzałyśmy własne poślady, pochwaliłyśmy się za kawał dobrej roboty i każda wróciła do własnego treningu. Zazwyczaj tak siłowniane interakcje się kończą.
Po trzecie, jeśli czegoś nie wiesz, masz wątpliwości – pytaj. Jestem przekonana, że ludzie z siłki będą szczęśliwi mogąc ci pomóc, poradzić coś. Pomyśl tak – czy kiedy ktoś ciebie pyta o coś z dziedziny, na której się znasz, to czy wyśmiewasz tą osobę i idziesz dalej czy starasz się pomóc? Zakładając, że nie jesteś kompletnym bucem, raczej robisz to drugie i w dodatku czujesz się fajnie, że komuś bezinteresownie pomogłaś. Te same zasady obowiązują na siłowni, nie ma cudów.
Wartościowe źródła informacji i inspiracji, które pomogą Ci zacząć ćwiczyć na siłowni
Podstawy treningu siłowego, wyjaśnione co, jak, dlaczego i po co oraz przykładowe plany treningowe w formie darmowego e-booka Fundamenty Treningu Siłowego. Autorem jest Michał Sakowski, jeden z członków Ekipy WK (ich kanał także polecam jak już się wkręcisz w temat treningu siłowego).
Kanał prowadzony przez Kaję i kierowany głównie do kobiet, czyli „Dźwigaj Dziewczyno”. Szczególnie polecam serię Dźwiganie od Podstaw, skąd dowiesz się jak poprawnie technicznie wykonywać najważniejsze ćwiczenia (wielostawy) i na czym się skoncentrować, aby trening miał ręce i nogi.
Jeśli szukasz przekazu w bardziej skondensowanej formie, to obejrzyj krótką pogadankę Big Majka.
The Glute Guy – ziom, który wie wszystko o pośladkach. W swoich filmach merytorycznie podchodzi do tematu budowania pośladków (zarówno jeśli chodzi o ich wygląd i objętość jak i siłę). Tłumaczy jak poprawnie wypracować wzorce ruchowe, co jest ważne.
Krissy Cela – dziewczyna z ogromnie pozytywną energią, która w dodatku pokazuje jak świetnie może wyglądać kobieta, która poświęca swój czas i uwagę na trening górnych partii. Czy wygląda jak mężczyzna? Absolutnie nie. Mam nadzieję, że jej filmy zachęcą cię do włączenia ciężarów w trening góry.
Agata Zając – gotowe programy treningowe, wyzwania, wszystko fajnie pokazane bez głupiego gadania w stylu „dajesz, dajesz”.
Tutaj tematy siłowni i treningu przeplatają się z lifestylem. Polecam szczególnie serię o morsowaniu. Ogólnie spoko ziom i fajnie się te filmy ogląda – AJ The Polish American.
Bardzo merytoryczny kanał wyjaśniający zależności między treningiem a żywieniem. Autor na sobie przeprowadził eksperyment, w którym zapuścił się (przytył kilkanaście kilogramów) po czym na oczach widzów przeprowadził na sobie metamorfozę. Jest trenerem, wiedział co robi, myślę, że dużo się stąd dowiesz. Michał Kanclerz, TrenerTV.
Katie Sonier – kobieta, rakieta. Oprócz tego, że opracowała działające plany treningowe, to dzieli się mnóstwem wiedzy za darmo, przez Instagram. Do tego porusza ważne kwestie związane z siłą, pewnością siebie, samoakceptacją.
Jak zacząć ćwiczyć na siłowni – podsumowanie
Mam nadzieję, że tym wpisem ci chociaż trochę rozjaśniłam i pomogłam. Czuję zalążek misji w sobie, aby o tym treningu siłowym pisać i szczerzyć informacje, bo wiem jak dużo dobrego można z tej aktywności wyciągnąć. Ile zdrowia, kondycji, dobrego samopoczucia. Jeśli podoba ci się ten wpis, jest dla ciebie przydatny, napisz mi o tym. Będzie mi także miło, jeśli wyślesz go dalej, do koleżanek, które być może też go potrzebują.