Trekking w Dolomitach od dawna był moim marzeniem, ale im większe oczekiwania, tym większe ryzyko rozczarowania. Jak było z Dolomitami? Nie zawiodłam się. Co więcej, piękno tamtejszych krajobrazów i mnogość szlaków tylko zwiększyły ochotę na więcej. W samych Dolomitach spędziłam około tydzień. To wystarczająco aby zobaczyć największe atrakcje, przejść kilka malowniczych szlaków i zorientować się co i jak. Jest to jednak zbyt krótko, aby w pełni poznać ten region. W tym wpisie zebrałam wszystkie informacje praktyczne, które przydadzą Ci się w planowaniu własnej podróży w Dolomity.
Trekking w Dolomitach – prawdopodobnie najpiękniejszych górach w Europie
Chociaż Dolomity położone są na północnym wschodzie Włoch, dominuje tutaj architektura, styl życia, a nawet kuchnia charakterystyczna dla Austrii. W pewnych miejscach częściej usłyszysz język niemiecki niż włoski. Powodem takiego stanu rzeczy jest fakt, że Dolomity należą do Włoch od 1918 roku. Wcześniej były częścią do monarchii Austro-Węgierskiej. Od 1972 roku niemiecki jest, obok włoskiego, językiem urzędowym. Znaki drogowe i tabliczki informacyjne są zawsze dwujęzyczne.
Kraina geograficzna Dolomitów to Południowy Tyrol, po niemiecku Südtirol, po włosku Alto Adige. Nie ma czegoś takiego jak góry Dolomity tak jak my mamy Tatry. Dolomity nie są jednym łańcuchem górskim, a zbiorem dziewięciu grup skalnych, z których każda ma swój unikatowy charakter. Tofana, Sorapiss, Marmolada, Civetta, to zaledwie kilka takich masywów. Różnice między jedną grupą skalną, a inną, położoną kilka kilometrów dalej, bywają ogromne. Strzeliste, ostre skały, łagodne, bujne łąki, przestronne równiny – to wszystko skumulowane jest w Południowym Tyrolu i sprawia, że możesz spędzić tam miesiąc i nadal czuć niedosyt.
Kiedy jechać w Dolomity
Każda pora roku ma swoje zalety. Ja nie lubię tłoku, denerwują mnie też inni ludzie kiedy chcę w spokoju cieszyć się naturą. Nie przepadam także za zbyt wysoką temperaturą, szczególnie jeśli nastawiam się na trekking. Kolejnym argumentem jest dla mnie światło. To, co większość ludzi uważa za piękną pogodę, czyli bezchmurne niebo i grzejące mocno słońce, ja uważam za niekorzystne warunki. Światło jest płaskie, ostre, nijakie, co nie sprzyja fotografowaniu. Nie ma się co oszukiwać – jesienią są także najlepsze kolory, o czym za moment. Co więcej, w lecie mam zazwyczaj mnóstwo pracy jako fotograf ślubny i nie chcę wtedy nigdzie wyjeżdżać.
Biorąc to wszystko pod uwagę, jesień, a dokładnie połowa października, okazała się być jedynym możliwym wyborem.
Jesień w Dolomitach – o czym warto pamiętać
Jak już wiesz z mojego wpisu o najpiękniejszych jeziorach w Dolomitach, jesień w Dolomitach ma mnóstwo zalet. Piękne, miękkie światło w przystępnych godzinach. Z jednej strony dzień jest na tyle długi, że spokojnie zdążysz zrobić dłuższe szlaki. Z drugiej strony, wschód słońca jest o takiej porze, że bez problemu da się wstać. Mniej ludzi na szlakach. Jesień w Dolomitach to także spokojniejsze drogi, mniej turystów na parkingach, nawet pod bardzo popularnymi miejscówkami. Relatywnie stabilna pogoda – przez cały nasz pobyt w Dolomitach, deszcz padał tylko raz, tylko w nocy. I kolory! W połowie października modrzewie, których w Dolomitach rośnie sporo, mienią się na ciepło-żółty kolor. Dodaje to mnóstwo uroku.
Temperatura sprzyjająca trekkingowi. Wiadomo, to jest akurat mocno subiektywna kwestia, ja jednak wolę chodzić po górach kiedy nie jest zbyt gorąco. W ciągu dnia chodziłam najczęściej w krótkim rękawku, dopiero późnym popołudniem ubierałam cieplejszą bluzę lub kurtkę. Nocami bywało zimno, ale spokojnie dałam radę to zimno wytrzymać. Jak się do tych temperatur przygotować, przeczytasz w późniejszych akapitach.
Dolomity jesienią niosą ze sobą jednakże pewne wyzwania. Jakie?
Dolomity poza sezonem – o czym warto wiedzieć
W przeciwieństwie do polskich schronisk górskich, włoskie schroniska dość wcześnie się zamykają. Nie są przystosowane do funkcjonowania przy gorszej pogodzie, np. przez brak ogrzewania. Byłyśmy w Dolomitach w połowie października i większość schronisk (jak Rifugio Lavaredo czy Rifugio Locatelli) była już zamknięta. Otwarte było wyłącznie Rifugio Auronzo, a i tak z rozmowy z kelnerką, dowiedziałyśmy się, że dosłownie tego dnia (bodajże 15. października) będzie zamykane na najbliższych kilka miesięcy. Warto o tym wiedzieć i być przygotowanym na to, że w przypadku załamania pogody (o co w górach nie trudno), trzeba sobie radzić samemu.
Podobnie jak schroniska, jesienią zamyka się także większość wyciągów. Graniczną datą są dni między 10-15. października. Oczywiście da się zobaczyć sporo bez korzystania z wyciągów, jednak pozwalają one zaoszczędzić sporo czasu i sił, które przydają się później na szlaku. Niedziałający wyciąg był głównym powodem, przez który musiałyśmy zrezygnować z zobaczenia Secedy (smutek mój jest ogromny jak o tym pomyślę).
Mimo, że październik to już niski sezon w Dolomitach, opłata za korzystanie z drogi prowadzącej pod Tre Cime nadal obowiązuje – 30 Euro za auto osobowe.
Niektóre jeziora w Dolomitach zasilane są wodą topniejących śniegów. Wraz z nadejściem jesieni, jeziora wysychają aż do kolejnych roztopów. Szczególnie Lago di Sorapis, do którego prowadzi kilkugodzinny szlak, jesienią mocno obrywa. W październiku miało zaledwie jedną trzecią, jeśli nie jedną czwartą swojej objętości. Dało się przejść przez środek jeziora suchą (choć ubłoconą) stopą. Lago di Braies także zmienia swoją objętość. Jak to faktycznie wygląda zobaczysz na zdjęciach we wpisie o najpiękniejszych jeziorach w Dolomitach.
Gdzie nocować w Dolomitach?
Opcji jest całe mnóstwo. My miałyśmy do dyspozycji campera i to w nim spałyśmy. Nie było większych problemów ze znalezieniem miejsca do parkowania, ale muszę tutaj podkreślić, że byłyśmy w Dolomitach poza sezonem. Jestem pewna, że te miejscówki, w których się zatrzymywałyśmy, są w lecie o wiele bardziej zatłoczone.
Nocleg pod Tre Cime di Lavaredo
Nasz wysłużony camper stał na parkingu przy Chalet Lago Antorno. Dzięki uprzejmości tamtejszej obsługi, nie miałyśmy problemów z podładowaniem baterii czy korzystaniem z tamtejszej ubikacji. Wolałyśmy taką opcję niż korzystać z campera, gdyż w tym miejscu nie było oficjalnego parkingu dla camperów z miejscem na pozbycie się ścieków. Z Chalet Lago Antorno łączy się też pewna śmieszna historia, kiedy Paulina zamówiła „salat with meat”, a uradowany, dumny z siebie kelner, przyniósł jej sałatkę z miętą. W życiu nie widziałam Pauliny tak bardzo umierającej ze śmiechu. Opcje noclegów pod w tej okolicy dachem znajdziesz tutaj.
Nocleg w Cortina d’Ampezzo
Cortina d’Ampezzo to w zasadzie główna baza wypadowa w Dolomitach. Można stąd eksplorować niezliczone szlaki piesze, rowerowe, via ferraty. Jest z czego wybierać. Otoczona jest masywami Tofany, ze słynną via ferratą Giovanni Lipella prowadzącą na trzytrysięcznik Tofana de Rozes (3225 m n.p.m.), Cristallo-Pomagagnon, Punta Sorapis, z pięknym szlakiem 215 pod Lago di Sorapis, Cinque Torri czy Croda da Lago. Każdy z tych masywów ma co najmniej kilkanaście opcji na aktywny wypoczynek.
W Cortinie są 4 campingi (Rochetta, Cortina, Camping Dolomity, Camping Olympia). My zakotwiczyłyśmy w International Camping Olympia, głownie ze względu na pozytywne opinie. Co było dla nas wtedy najważniejsze – na campingu była ciepła, gorąca wręcz woda. Jeśli nie wybierasz się w Dolomity camperem lub jeśli nie chcesz spać pod namiotem, to tutaj znajdziesz inne opcje przyjemnych noclegów w Cortinie.
Nocleg w Bolzano
Bolzano to kolejna spora baza wypadowa w Dolomitach. My skorzystałyśmy z miejskiego parkingu i nie wjeżdżałyśmy do miasta, ponieważ w Bolzano byłyśmy w zasadzie przejazdem. Tutaj znajdziesz opcje noclegów w Bolzano.
Jak dojechać w Dolomity (a jak lepiej nie)
Samolotem w Dolomity – najbliższe lotniska
Jest mnóstwo opcji. Jeśli chcesz zaoszczędzić czas i przyczynić się do niekorzystnych zmian klimatu, możesz dolecieć na lotniska w Monachium, Innsbrucku lub Wenecji i poświęcić między 2-4 godziny na dojazd autem w serce gór. Możesz także dolecieć do Zurychu lub Milanu, ale stamtąd dojazd zajmuje około 6 godzin, co wydaje się już nie mieć tyle sensu. Chyba, że połączysz to z widokowym road tripem zamiast cisnąć kilometry.
Z Polski autem w Dolomity
Ruszałyśmy z Kościeliska, spod domu Ewy, do ojca której należał camper. Jazda przez Słowację do najprzyjemniejszych nie należała ze względu na liczne ograniczenia prędkości i szerokość dróg. Kiedy znalazłyśmy się już w Austrii, komfort podróży znacznie wzrósł. Aby poruszać się austriackimi autostradami, trzeba mieć winietę. Można ją kupić na stacjach benzynowych lub niektórych stacjach postojowych ASFiNAG. Można też zrobić to przez internet, ale co najmniej 19 dni przed podróżą. Niektóre odcinki, szczególnie tunele, są dodatkowo płatne. Jadąc z Polski w Dolomity, da się jednak ich uniknąć.
W Austrii są wygodne stacje postojowe wzdłuż autostrad. Są to właśnie stacje ASFiNAG i dobrze jest zorientować się wcześniej w ich lokalizacji jeśli wypadnie Ci nocleg w trasie. Zwykle znajdziesz na nich sklep, łazienki, a nawet prysznice. Często także stacje do podpinania camperów.
Dolomity camperem – czy to jest w ogóle dobry pomysł?
Jechać w Dolomity camperem to jest świetny pomysł. ALE.
My miałyśmy do dyspozycji niemłodego już campera. Ważył około 3.5 tony, miał silnik o mocy 1.9 i dłuższy czas stał nieużywany. Co to oznaczało w praktyce? Między innymi to, że osiągnięcie szybkości 100 km/h na autostradzie graniczyło z cudem i działo się jedynie z górki. Oraz to, że w górach nasz dolomiciański kierowca, Paulina, miała bardzo dużo stresu.
Jadąc w Dolomity camperem warto się dobrze zastanowić. Przede wszystkim nad tym, czy silnik jest na tyle mocarny aby udźwignąć ciężar pojazdu, pasażerów i bagaży na bardzo stromych i bardzo krętych drogach. Tutaj piszę zupełnie poważnie – w Dolomitach bywają drogi, na których nawet mój leciutki VW Polo miałby trudności, a co dopiero tak ciężki pojazd jak camper.
Krętość i nachylenie dróg mają bezpośredni wpływ na to, z jaką szybkością będziesz się poruszać. I na jakich biegach. Niby nie ma potrzeby spieszyć się na tak malowniczym road tripie, ale dobrze pamiętać, że inaczej smakuje 100 km na autostradzie, inaczej na serpentynach. Godzinka kontra pięć, przyjemność kontra męczarnia, szczególnie jeśli będziesz jechać na jedynce lub dwójce. My zmuszone byłyśmy jechać na jedynce, gdyż dwójka się zepsuła niemal na początku wyjazdu. Skutkiem tego było nadmierne przegrzewanie się campera i konieczność dość częstych postojów. Dobrze też ogarniać hamowanie silnikiem żeby nie zajechać hamulców.
Innym argument przeciwko camperowi są jego rozmiary, uniemożliwiające zatrzymywanie się na szybkie zdjęcia tam, gdzie akurat przyjdzie na to ochota. Osobówką nie byłoby z tym problemu, natomiast na niektórych górskich drogach, camper zajmował większość dostępnej szerokości asfaltu i ze względów bezpieczeństwa nie mogłyśmy się zatrzymywać.
Dolomity są na liście światowego dziedzictwa UNESCO i zarówno camping na dziko jak i parkowanie campera gdzie popadnie jest zabronione. Nie wszystkie parkingi są też dostosowane pod campery, dlatego warto to sprawdzić wcześniej i mieć jakikolwiek plan noclegów.
Co jest jednak na plus, mając własnego campera, możesz spać w naprawdę fajnych miejscach i zapłacić za to znacznie mniej niż w hotelach. W Cortinie są 4 campingi obsługujące campery i całkiem sensowym pomysłem wydaje się być zakotwiczenie tam i poruszanie się po Dolomitach pieszo lub mniejszym autem. Chyba że Twój camper ma konkretniejszy silnik.
Na jak długo jechać w Dolomity
Tydzień to już coś, ale nadal mało. Widziałam kilka głównych atrakcji Dolomitów, przeszłam kilka szlaków, ale mam wrażenie, że zaledwie polizałam Dolomity. Tam jest tak oszałamiająca różnorodność krajobrazów i TAK WIELE szlaków do przejścia, że spokojnie mogłabym spędzić tam dwa, trzy tygodnie i nadal odkrywać nowe miejsca bez odczuwania nudy.
Trekking w Dolomitach – informacje praktyczne
Szlaki w Dolomitach mają oznaczenia numeryczne.
W Dolomitach jest mnóstwo opcji na dzienne wycieczki po płaskim, łatwym terenie (np. dookoła Lago di Braies czy pod Tre Cime ). Można też via ferratą zdobyć trzytysięcznik i zaliczyć wspinanie po pionowej ścianie (moje marzenie, ale pierw musiałabym zneutralizować lęk ekspozycji). Można też wypośrodkować poziom trudności, mieć wyzwanie, ale takie bez strachu o własne życie. Generalizując – w Dolomitach można zaliczyć naprawdę KAŻDY rodzaj trekkingu.
Na dłuższe trekkingi lepiej wziąć ze sobą namiot, szczególnie poza sezonem kiedy schroniska są zamknięte. Ważne: zostaw miejsce biwakowania bez śladów swojej bytności. Nie bądź brudasem.
Nie zapominaj też, że pogoda w górach bywa zmienna i zwodnicza. Nawet jeśli teraz jest słońce, to zawsze miej ze sobą cieplejsze warstwy i coś osłaniającego przed deszczem i wiatrem. Szczegółową listę znajdziesz poniżej.
Jak się ubrać na trekking w Dolomitach jesienią – lista pakowania
Najważniejsze: w góry nie ubierasz się w bawełnę czy to na trekking w Dolomitach czy w Tatrach czy gdziekolwiek. O ile bawełniane ubrania są świetne na co dzień, to nie mają nic wspólnego z funkcjonalnością. Zawsze ubieraj się warstwowo i NIE PRZEGRZEWAJ SIĘ. Zauważyłam, że ludzie (szczególnie w polskich górach) mają tendencję do ubierania się strasznie ciepło. Polary, kurtki, szalki, czapki, a z tych warstw wystaje często czerwona, spocona, zmęczona twarz.
Na szlaku jesteś ciągle w ruchu, ciało szybko się rozgrzewa, Ty się pocisz, idzie się trudniej. Nawet kiedy temperatura powietrza wynosi 8-12 stopni, to mi przyjemnie idzie się w maksymalnie dwóch cienkich warstwach. Mam taką zasadę, że zaczynam trekking w mniejszej liczbie warstw i wraz ze spadkiem temperatury, wzrostem wysokości lub przy schodzeniu, kiedy trekking nie jest już dla ciała tak wymagający, dokładam kolejne warstwy. Nauczyłam się tego na trekkingu na Islandii. Wcześniej też chodziłam opatulona we wszystko co się dało i dziwiłam się, że tak szybko się męczę.
Co spakować na trekking w Dolomitach jesienią?
- lekkie, szybkoschnące spodnie trekkingowe, najlepiej z odpinanymi nogawkami,
- wygodne leginsy jako drugą warstwę na wypadek pogorszenia pogody,
- szybkoschnącą koszulkę z krótkim rękawem,
- termiczną koszulkę z dłuższym rękawem (ja mam z wełny merynosów, jest świetna),
- polar,
- lekką, oddychającą kurtkę przeciwdeszczową z kapturem (nie musisz wszystkiego od razu na siebie zakładać, chodzi o to, aby mieć zabezpieczanie na wypadek gorszej pogody),
- dwie pary skarpet szybkoschnących (powtórzę raz jeszcze – w składzie nie powinno być bawełny, gdyż ta schnie powoli i trzyma wilgoć), dobrze jest mieć skarpety z wełną,
- chusta, czapka z daszkiem, lub komin na głowę,
- okulary przeciwsłoneczne,
- krem z filtrem! zawsze zapominam, zawsze żałuję,
- rękawiczki,
- *kijki trekkingowe – sporo tras da radę bez, ale na wielu kijki byłyby bardzo pomocne, szczególnie jeśli miewasz problemy z kolanami lub lękiem wysokości,
- czołówka,
- stuptuty,
- wygodny plecak KONIECZNIE z pasem biodrowym aby nie obciążać kręgosłupa, ramion i pleców,
- zapas wody i jedzenia (batony proteinowe, banany, czekolada, kabanosy, orzechy, itp.),
- wygodne, wodoodporne buty trekkingowe nad kostkę z dobrym bieżnikiem. Ja mam Meindl Vakuum Lady GTX i są to bez ściemy najlepsze buty w jakich chodziłam. Zero odcisków nawet przy długich szlakach, świetna stabilizacja kostki, przyczepny bieżnik (a testowałam chodząc po mokrych, śliskich skałach, to jest mega ważne jeśli masz lęk wysokości i ten bieżnik ma też znaczenie psychologiczne), wodoodporne (po prostu weszłam po kostki do jeziora i … nic się nie stało), niepotliwe (w porównaniu do poprzednich butów jest gigantyczna różnica, nogi wyglądały normalnie, a nie jak zmięte ślimaki),
- aparat, karty pamięci, zapasowe baterie – nie robić zdjęć w Dolomitach … nie wypada ;)
Więcej o przygotowaniu się na dłuższy lub bardziej wymagający trekking znajdziesz w tym wpisie (jest wyłącznie po angielsku).
Dolomity praktycznie – przydatne outdoorowe aplikacje na telefon
Odkrycie tego roku: Storm Radar – apka, która z dużą dokładnością pokazuje przemieszczanie się chmur i opadów. Świetnie sprawdziła się w Czarnogórze i sprawdzam ją zawsze przed plenerami fotograficznymi.
Maps.me: mapy offline, które najlepiej pobrać poprzez wifi przed wyjazdem.
Oraz Mapa Turystyczna – co prawda zawiera tylko szlaki w Polsce, ale jak już jesteśmy w temacie trekkingu, to o tym wspomnę.
Sun Position – coś dla fotografów, apka pokazująca kąt padania promieni słonecznych, ścieżkę oraz godziny wschodu, zachodu słońca.
Splitwise – game changer w podróżach z grupą. Aplikacja umożliwiająca zapisywanie i dzielenie grupowych wydatków. Nic się nie gubi i wiadomo ile kto komu jest winien.
Lightroom lub Snapseed – aplikacje do obrabiania zdjęć, zarówno z telefonu jak i z aparatu. Polecam, jeśli nie chcesz używać filtrów z instagrama.
Co zobaczyć w Dolomitach – lista największych atrakcji
Jeziora! Lago di Braies, trekking na Lago di Sorapis, Lago di Landro, Lago Auronzo, to tylko kilka jezior jakie zobaczysz w Dolomitach. Mmają unikatowy kolor wody, niektóre są bardzo łatwo dostępne, przy innych są via ferraty. Więcej o jeziorach przeczytasz tutaj.
Trekking w Dolomitach to jedna z najlepszych aktywności, jakie można tam zrobić. Tre Cime di Lavared – klasyka Dolomitów, nie bez powodu. Majestat tych gór jest oszałamiający i umieściłam to miejsce w prywatnym top 10 najpiękniejszych miejsc, jakie widziałam. Planuję na ten temat osobny wpis, bo Tre Cime to znacznie więcej niż tylko trekking dookoła tego masywu.
Cortina d’Ampezzo – urocze miasteczko położone we Włoszech, ale mające bardzo austriacki charakter. Poza sezonem bardzo spokojnie, można się dogłębnie zrelaksować.
Val di Funes, Passo Gardena, Cinque Torri, Lago Dobiacco, Alpi di Siussi to miejsca, na które zabrakło nam sprzęgła w camperze. To też miejsca, które chcę bardzo zobaczyć przy kolejnej wizycie w Dolomitach, bo jestem pewna, że taka nadejdzie.
Jeśli szukasz jeszcze więcej inspiracji na aktywności w Dolomitach lub nie chcesz wszystkiego organizować na własną rękę, podsuwam Ci pod nos kilka fajnych opcji:
Dolomity praktycznie – podsumowanie
Nie dziwię się, że Dolomity zostały wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Gdzie nie spojrzysz, przestrzeń, krajobraz, natura są niespotykanie pięknie. Dolomity zadowolą fotografów, leniwe bułki, sportowców. Naprawdę, liczba aktywności jakie można w tych górach wykręcać jest oszałamiająca i chociaż już trochę w życiu widziałam, to Dolomity zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Mimo przygód po drodze, mimo pewnych niedogodności. Szczerze mówiąc, nie mogę się doczekać aż tam wrócę.