Lało, wiało ale i tak było zajebiście, czyli weekend w Budapeszcie z gromadką sześciu innych bliskich mi osób. Czytasz to i myślisz, pojechała ze znajomymi? To chyba niemożliwe? Przecież jeździ SOLO! No więc, dla niektórych osób robię wyjątki. Tutaj sytuacja jest o tyle specyficzna, że ja z większością z tych osób pracuję. Ale przecież ty nie znosisz tej korpo!!! Prawda. Nie znoszę braku elastyczności, służbistów, robienia rzeczy, w których sens nie wierzę, i tak dalej. Ale akurat tych ludzi lubię bardzo i cieszę się, że się poznaliśmy i zaklikało do tego stopnia, że nawet chcemy gdzieś ze sobą wyjeżdżać.
Ale zanim! Chcesz zgarnąć 100 zł zniżki na pierwszą rezerwację przez AirBnB? Załóż konto używając mojego linka: KLIK.
#fotoszorty
Mam ostatnio TRAGICZNĄ blokadę na pisanie. Żeby to jakoś przełamać, postanowiłam zluzować. Wstrzymać swe konie. Zrelaksować się, odpuścić, przejść na chwilowy miejwyjebanizm. Dlatego o Budapeszcie nie napiszę zbyt wiele, a pokażę zdjęcia. Przez najbliższych kilka miesięcy nie będę miała czasu na częste pisanie. A lubię ten blog, dużo czasu już w niego włożyłam, sprawia mi on dużo radości i satysfakcji i nie chcę aby nic się tu nie działo. Z pisaniem mi nie po drodze, ale na zdjęcia wychodzę często i mam sporo materiałów, które chcę tu pokazać. Wszystko czeka w kolejce, bo nie mam czasu na pisanie. Pomyślałam więc, że jak wyeliminuję etap, który zajmował mi najwięcej czasu i był najbardziej problematyczny, blog będzie nadal aktywny, a mi nie uciekną te wszystkie historie. Dlatego będę tu publikować więcej postów jak ten – malutko tekstu, relacja opowiedziana samymi zdjęciami.
Czasem 14:00 to najlepsza godzina na bombę – esencja wyjazdu do Budapesztu
Nie mam za dużo widoczków, bo przez cały nasz pobyt w stolicy Węgier, pogoda zachęcała do aktywnego spędzania czasu ale pod dachem. Głównie w barach. Aktywność nasza polegała najczęściej na podnoszeniu do ust kolejnych kufli lokalnego piwa. ;) Ostatnie miesiące były (i jeszcze chwile będą) dla mnie prawdziwą udręką. Żyję w zawieszeniu, nad głową hula mi kilka poważnych decyzji do podjęcia. A właściwie do wdrożenia, bo klamki już z łoskotem pozapadały. Intuicja wyraźnym acz spokojnym głosem utwierdza mnie w słuszności, ale wewnętrzny krytyk nie daje po nocach spać. Przy takim stanie rzeczy, hedonistyczny wyjazd na weekend ze znajomymi, z którymi bez wstydu można rżeć ze śmiechu i zaliczyć winną bombę o 14:00 był jak najbardziej wskazany.
Tą miejscówkę polecam do mieszkania w Budapeszcie jeśli jedziesz z grupą – blisko centrum, czysto i dużo miejsca. ;) Adam’s Flat Residence.