Tak jak jesień 2016 pełna była nowości, tak jesień 2017 upłynęła mi pod znakiem ciężkiej pracy. Be careful what you wish for. Moje „wish for” się właśnie spełnia i pokazuje swoje drugie dno. :) Nie zeszłam do kamieniołomów. Pracowałam stanowczo za dużo przed komputerem i uwierz mi, może to być absolutnie wykańczające. Nawet jeśli robisz to co kochasz. Ale było też dużo super momentów i zdjęć.
Poranna złota godzina
Czyli w zasadzie jedyna rzecz, która jest w stanie wygonić mnie rano z łóżka. :) Plus taki, że przynajmniej nie trzeba wstawać o 4, a wystarczy o 6.
Wrocławskie wesele
I moje rosnące ciągoty ku prostocie i wyrazistych czerniach. I kilka przemyśleń o tym, jak zmieniają się nasze czasy. Im więcej chodzę na wesela, tym częściej widzę gości, którzy zamiast przeżywać ten dzień, bawić się, oglądają wszystko przez malutkie ekraniki swoich telefonów lub aparacików cyfrowych. Marzy mi się fotografować kiedyś wesele, które będzie unplugged. I w miejscu bez internetu. Co więcej, wygląda na to, że 2018 pozwoli mi to marzenie spełnić. :D
Strych i mnóstwo kurzu, czyli sesja z Biegunami
Kiedy pierwszy raz weszłam na ten strych, wiedziałam, że muszę zrobić tam sesję. Miałam dość jasną wizję tego co chcę osiągnąć, ale potrzebowałam do tego jeszcze pary. Padło na Anię i Artura (Ania pisze bloga podróżniczego Bieguni i ma bardzo wartkie pióro!). Nie spodziewałam się, że mocno kontrastowe światło piękne dla oka będzie tak wymagające dla aparatu. Ale z efektów sesji jestem bardzo zadowolona i jak się tylko odkopię z innych obowiązków, całość będzie można zobaczyć na mojej drugiej stronie http://kingamadro.com. :)
Babski wyjazd w Góry Stołowe
Krótki, intensywny, przepełniony zdjęciami. Więcej znajdziesz tutaj.
Sesja rodzinna w Poznaniu
Nasza trzecia! Lubię codzienność, szczególnie jest jest tak wyluzowana i pełna ciepła jak ta, którą możesz zobaczyć na zdjęciach poniżej. Z tą czwórką spotkałam się już trzeci raz i coś mi mówi, że nie ostatni. :)
Strych ponownie – Kasia i Leszek
Druga sesja w tym samym miejscu? W miejscu urokliwym, ale trudnym, z ograniczonym metrażem? Czy to się mogło udać? Mogło! Na sesji dla pary poznałam dwójkę ludzi o świetnej energii, Kasię i Leszka. Kasia sama zajmuje się fotografią. Początkowo sądziłam, że mnie to przyblokuje, ale fakt, że sama dobrze wiedziała jak to jest po drugiej stronie aparatu wiele nam pomógł. Sama nie wiem czy więcej na tej sesji robiłam zdjęć, czy się śmiałam.
Październikowe poranki
Było kilka takich dni tej jesieni, kiedy o poranku świeciło słońce. To były jedyne dni, kiedy chciało mi się rano wstawać i jeszcze przed pracą lecieć na zdjęcia. Zdjęcia tylko dla siebie i tylko dla własnej przyjemności. Mogę robić zdjęcia w przygnębiających warunkach, ale tego nie czuję, bo sama należę do pogodnych, energicznych osób. Szczerze mówiąc, z utęsknieniem czekam na dzień kiedy słońce zacznie zachodzić chociaż chwilkę później, a rano zamiast budzika będę się budzić od światła dziennego.
Tramwaje – czyli gdzie robić zdjęcia, jak nie masz na nie czasu
Wiesz skąd się rodzą najlepsze reportaże fotograficzne (cz w ogóle – reportaże)? Z miejsc, które autor doskonale zna, bywa w nich często. Ja najlepiej znam swoją drogę do pracy. Do tego stopnia, że czasami spotykam na niej tych samych ludzi i już ich rozpoznaję. Nie jest sztuką pojechać na drugi koniec świata i narobić tam zdjęć. Jak coś jest nowe, to jest fascynujące, ale fotografując będąc nabuzowanym tą nowością, łatwo zakrzywić obraz. Wiadomo, dalej będę robić zdjęcia z podróży. Mam nadzieję, że z biegiem czasu z coraz dalszych i dłuższych. Ale póki co, skupiam się na tym co dzieje się w mojej drodze do pracy.
Jak podchodzenie bliżej może być bardziej przerażające niż wejście do domu strachu
W październiku dużo było u mnie rozmów i przemyśleń o fotografii. Po moim pierwszym prawdziwym i konkretnym przeglądzie portfolio usłyszałam też bardzo wartościową radę od kogoś z ogromnym doświadczeniem i postanowiłam ją wdrożyć w życie – mimo, że za każdym razem jak to robię, to mam ciary i pot na czole. „Podejdź bliżej i nie przestawaj robić zdjęć”. Do obcych – trzeba dodać. No i robię tak, z duszą na ramieniu. I powoli przesuwam swoje granice. Dzięki temu mam już solidną paczkę zdjęć z ludźmi, którzy posyłają mi dość zabawne spojrzenia.
Codzienności więcej
W październiku (i w listopadzie) mało mnie w internetach. Prawie nic nie publikuję na blogu, nic nie piszę, bo mam blokadę. Za dużo mam myśli w głowie, za mało jasności żeby to poukładać w sensowne zdania. Ulgę w tym mętliku przynosiło mi chodzenie w lunchu na krótkie foto spacery. Nic szczególnego się tu nie dzieje i chyba za to te zdjęcia lubię.
Dyskomfort – lepiej go zaakceptuj
Podobno dyskomfort jest oznaką progresu. Czuję go od kilku miesięcy i momentami jest super, bo widzę zmiany. A czasami jest tragicznie, bo nic nie wydaje mi się wystarczająco dobre i wystarczająco znaczące. Może to jesień? Może wcale nie?
Halloween
Krótka korpo sesja, a rozbudziła we mnie ochotę na pracę 1/1 z modelką. Więc tak: szukam dziewczyny do zdjęć. Lub: szukam świadomej dziewczyny do zdjęć.
Jesienny plener ciążowy
Agę możesz znać z bloga Zależna w podróży. To encyklopedia podróżnicza, szczególnie jeśli myślisz o wyjeździe do Włoch. To był mój ostatni plener ciążowy w tym roku i wyszło pięknie. A Kora już jest na świecie.
Trochę bez ładu i składu ten wpis, ale dość dobrze odzwierciedla co się u mnie dzieje. Dzieje się sporo, ale głównie w mojej głowie. Ostatnie dni listopada upłynęły mi na odpoczywaniu w najmniej produktywny sposób. Pochłonęłam z Wojtkiem cały Narcos i Stranger Things. Co gorsza, w przypływie uzależnienia od seriali, wykupiliśmy subskrypcję do Netflixa.